Kocie powitania
Ilekroć wracamy do domu, w tórym została sama Kundzia, to tyle razy przypominany jest pewien cytat z Pana Tadeusza. Tak się szczęśliwie składa, że prawie zawsze ktoś w mieszkaniu jest i Kundzia nie jest sama. Bywa jednak, że wyjdą wszyscy, na raz. Gdy wracamy na całą klatkę schodową (4 piętra) słychać już miauki tęskniącego kota. Wydaje się więc, że cóż to będą za powitania. Ale nie, najwyraźniej to ludzie wymyślili sobie rytuały powitalne - całusy, uściski. Kotu wystarczy ułamek sekundy, by rzucić na nas wzrokiem i już koniec.
A teraz cytat...
Krótkie były Sędziego z synowcem witania:
Dał mu poważnie rękę do pocałowania
I w skroń ucałowawszy, uprzejmie pozdrowił;
A choć przez wzgląd na gości niewiele z nim mówił,
Widać było z łez, które wylotem kontusza
Otarł prędko, jak kochał pana Tadeusza.
---
Tak i krótkie z Kundzią nasze witania...
---